Historia Lublina

HISTORIA LUBLINA

Najprościej rzecz ujmując przez nasz kochany Lublin- tak jak przez inne miasta w całej Polsce- przetoczyło się wiele większych bądź mniejszych wydarzeń historycznych. Nadanie praw miejskich, zawarcie unii polsko-litewskiej, rewolucja handlu… i jeszcze wiele zdarzeń do II wojny światowej i czasów obecnych. Ale wszystkie te pamiętne chwile są zapisane na aktach, kronikach- wszystko to jest ludziom doskonale znane, ponieważ można to historycznie udowodnić. Dlatego warto przenieść się o wiele dalej w przeszłość, kiedy kronikarze jeszcze nie znali wspaniałego Lublina, bo on sam nie miał nawet nazwy…

 

Legenda o powstaniu Lublina

W czasach zamierzchłych- ale tak zamierzchłych, że nie wiadomo nawet, która to była pora roku- istniał przecudowny gród odziany w zieleń dzikich kniei i opływający w srebrne wody Bystrzycy. A gród ten choć mały i nikomu nieznany cieszył się z dostatku płynącego wraz z obfitościami rzeki. Rybacy codziennie zarzucali w niej sieci i codziennie wyławiali pełno ryb, które przynosiły radość i sytość mieszkańcom. I pewnego dnia do brzegów dzikiej wody zawitał książę wraz ze swym orszakiem, by w okolicznościach tak cudownej natury odpocząć od wędrówki. Ujrzawszy rybaków zapytał jaką owy gród nosi nazwę. Mężczyźni zlękli się przyjezdnego, ale odpowiedzieli mu, że sami imienia osady nie znają. Młody książę jako, że we wszystkich swych sprawach pilnował ładu i sprawiedliwości, nie mógł zostawić tak pięknego w jego oczach grodziska bez należytej nazwy. Pomyślał przez chwilę ten mądry człowiek i zadecydował, że weźmie imię dla ziemi od pierwszej ryby jaką złowią chłopi. I już po chwile z bystrej rzeki rybacy podnieśli sieć, a w niej szczupaka i lina. Wśród ludu zapanował spór i poruszenie jaka ryba jest bardziej odpowiednia. Sam książę wiedział, że szczupak jako „wilk wodny” uchodzi za myśliwego wśród stworzeń wszelkich wód. Dlatego też lud pod jego nazwą mógłby stać się zły i zachłanny. Lin jako spokojna ryba wydawał się bardziej odpowiedni, ale wśród gwaru tłumu, książę nie mógł zebrać myśli. Powtarzał na głos szczupak, lub lin, szczupak, lub-lin, lub-lin… Wreszcie podniósł rękę na co gawiedź pokornie umilkła i zarządził: „Gród ten odtąd zwać się będzie Lub-linem” i tak już zostało.

I nie wiadomo czy to od niezdecydowania księcia czy od wdzięcznej gry słów, która mu się spodobała…